REWELACYJNY WYNALAZEK „NIEMIECKICH UCZONYCH”
Kolejne maile łączy początek adresu nadawcy (w większości support@…) i zawartość strony, do której prowadzi podany link. Różni natomiast temat (ten o niemieckich uczonych przeważał na początku) i treść.
Wypada docenić inwencję spamerów, którzy przygotowali tyle wersji tekstu, że skutecznie dezorientują antyspamowe filtry. Pod tym względem jest to osiągnięcie na miarę wirusa nigeryjskiego.
Ale inny aspekt jest znacznie ciekawszy: zróżnicowane teksty wiadomości pozwalają dostrzec, co zdaniem natrętów wywoła pożądane przez nich reakcje, i naszkicować na tej podstawie profil zarówno ich, jak i ich ofiar. Nazwiska nadawców brzmią swojsko, a polszczyzna maili nie wygląda na surowe, automatyczne tłumaczenie. Można więc ze sporym prawdopodobieństwem przyjąć, że „oferta” została świadomie sprofilowana pod kątem polskiego odbiorcy.
Na czym zatem spamerzy opierają tę kampanię?
Przede wszystkim na motywacjach witalnych i ich pochodnych. „O czym marzycie, pracując od 9 do 18? Jesteście w ogóle zadowoleni z takiego stanu rzeczy?” - zagajają. „Dlaczego jedni żyją w dostatku, a innym ledwie starcza na życie?” - pytają, niby retorycznie. „Tylko spójrzcie, jak ten drań zarabia!” - podpuszczają. „Zapytajcie mnie skąd mam w garażu 4 BMW mimo, że nigdzie nie pracuję” - rezonują, nie przejmując się interpunkcją. „Niewybaczalny błąd, który popełnia 58% ludzi” - straszą. „W końcu masz szansę się wykazać” - obiecują. „Wreszcie zrozumiałem, jak zarabiać nie przemęczając się” - wyznają, i w to wyznanie jestem skłonny do pewnego stopnia uwierzyć. W wersji dla bardziej rozgarniętych pojawia się wyjaśnienie, skąd to otwarte na oścież dla wszystkich El Dorado. „Konkurenci udostępnili jego stronę do zarabiania - klikajcie i zobaczcie sami!”
Socjologowie i językoznawcy mogliby zapewne z tego materiału sporo wydedukować. Ja się ograniczyłem do zbadania nagłówków wiadomości. Sugerują one, iż maile są wysyłane przez niezależne mailery, a nie przez malware na prywatnych komputerach, i jedynie podszywają się pod konta nadawców. Gdyby zatem ktoś chciał tym nadawcom odpowiadać, zwracając uprzejmie (lub mniej uprzejmie) uwagę na rozsyłany spam, byłaby to nie tylko strata czasu, ale i rykoszet spamerskiego przedsięwzięcia.