„KUP PAN CEGŁĘ” POD OSŁONĄ PRAWA
E-mail ten zawierał oskarżenia o naruszanie przepisów, groźby pozwania do sądu oraz adresy stron internetowych, które pozwolą uniknąć problemów i kosztów przegranej sprawy dzięki zakupowi „poprawnego regulaminu sklepu internetowego”.
Choć język wiadomości był - delikatnie mówiąc - koślawy, a intencje nadawcy oczywiste, to w pierwszej chwili zrobiła ona wrażenie zamierzone: nader nieprzyjemne.
- Taka działalność nie jest zabroniona. W tej chwili jedyna rada dla przedsiębiorców to analiza oferowanych konsumentom umów pod względem zgodności z obowiązującym prawem - twierdzi Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy UOKiK.
- Nie ma sposobu na obronę - uważa Jacek Świeca z kancelarii Kalwas i Wspólnicy. - Cel wydaje się szczytny, działanie w imieniu konsumentów i dbałość o dobre praktyki przedsiębiorców, ale sposób działania jest wysoce wątpliwy, przede wszystkim etycznie.
Źródło: Gazeta WyborczaMyliłby się jednak ten, kto po otrząśnięciu się z pierwszego wrażenia i chwili refleksji uznałby sprawę za zamkniętą. Okazuje się, że tego rodzaju proceder trwa od lat (zmieniają się jedynie nazwy Stowarzyszenia), a ani Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, ani inne ciała, w których kompetencje sprawa mogłaby wchodzić, bynajmniej nie reagują w sposób skuteczny i zgodny ze zdrowym rozsądkiem, nie mówiąc już o poczuciu sprawiedliwości.
Cóż z tego, że - pomijając jego drastyczną formę - omawiany email jest niezamawianą ofertą handlową, w polskim (i nie tylko polskim) prawie zabronioną? Cóż z tego, że jest ewidentnym spamem, bo został przysłany na adres serwisu internetowego, który sklepem nie jest? Cóż z tego, że odsyłacze z maila prowadzą do sklepów, z których jeden regulaminu w ogóle nie ma, a regulamin drugiego sam zawiera klauzule niedozwolone?*) Gdyby spróbować wyciągnąć konsekwencje okazałoby się, że „przedstawiciel Andrzej Dobrowolski” rozpłynął się w sinej mgle, kolejny klon „Stowarzyszenia Praw Konsumentów” nie istnieje lub fachowo umywa ręce, a cała sprawa ma znikomą szkodliwość i jest zawracaniem Wysokiemu Sądowi głowy.
Przedsiębiorcom pozostaje zatem balansowanie między życiową praktyką, a coraz bardziej pogmatwanymi przepisami. Oraz zachowanie zimnej krwi w obliczu ofert z internetowego i prawniczego półświatka.
*) Np. niedozwolona jest (nr wpisu 5423, wyrok z 2013.08.22) znajdująca się w pkt. 15. klauzula „Sprawdzenie przesyłki przy odbiorze jest niezbędnym warunkiem uwzględnienia ewentualnych roszczeń Klienta z tytułu uszkodzenia czy okradzenia przesyłki w transporcie”.